środa, 11 kwietnia 2012

Fizjo-kot

Dzisiaj przedstawiamy Fizjo-kota :)

Kot zamieszkał z nami nie tak dawno, jesienią. Pierwsze dni siedziała – bo to właściwie ona – pod łóżkiem i bała się. Stopniowo przeniosła się na łóżko, potem na nasze kolana, ramiona, a wreszcie na głowy. Najczęściej podróżuje owinięta wokół mojej szyi, jak na prawdziwego kota czarownicy przystało. Czarnego kota.

Oprócz obroży przeciwpchelnej i kuwety przyniosła ze sobą imię, Szola. Poza wygrzewaniem Jasminowego fotela Szola ma jeszcze inne ważne zadania – uciekanie przed Lią i łapanie mydlanych baniek. Szola ucieka kilka kroków, a Lia raczkując pomalutku goni ją, głaszcze i przytula nieco zbyt czule, po czym Szola ucieka kolejne kilka kroków. Niezbyt daleko, bo Lia zwykle trzyma w kieszeni jakiś koci przysmak. I tak sobie ćwiczymy.

Czasem Lia puszcza mydlane bańki. Zaleciła je nasza Pani Fizjoterapeutka jako ćwiczenie mięśni oddechowych. To niezwykle angażujące zajęcie, szczególnie gdy na każdą bańkę poluje Szola, wyczyniając przy tym dzikie harce i kręcąc młynki w powietrzu.

Dzisiaj Lia pierwszy raz chodziła po ogródku w ortezach – szukając Wiosny. Oczywiście, każdemu krokowi towarzyszył Fizjo-kot...


Znaleźliśmy pierwszego wiosennego ślimaka. Biedactwo, do końca dnia był czule karmiony sałatą i trawą...


Czy to już Wiosna?