poniedziałek, 4 czerwca 2012

Nowy wózek

Nie, żeby tak od razu – bo trwało to chyba pół roku. Ale się doczekaliśmy. Sześć miesięcy po jeździe próbnej Lia nareszcie dostała wózek. Specjalny, z miękkim siedzeniem dla chudziutkiej pupy i rozkładanym oparciem dla słabiutkich plecków.


Po ogródku idzie ciężkawo, mimo że specjalnie trawa została równiutko wykoszona. Przenosimy się więc na rozległą taflę pobliskiego magazynu odzieżowego. Po równej podłodze wózek sunie gładziutko, Lia daje do przodu, do tyłu, w kółeczko. Kiedy Mama przerzuca dziecięce szmatki, można niepostrzeżenie schować się za wieszakiem. Po czym przemknąć dalej, między regały. Aż do zmęczenia rączek...

Jass cały czas przymierza kiecki.