piątek, 29 czerwca 2012

Pożar

Wychodziliśmy właśnie na spacer.

Nie zdążyliśmy jeszcze zamknąć drzwi na klucz, kiedy usłyszeliśmy krzyki. Pali się. Dach naszego domu. Kłęby białego dymu oślepiają. Gdzieś na górze wyje alarm. Ewakuacja, ktoś zbiegając po schodach puka do wszystkich drzwi: uciekać!

Przed dom zajeżdża wóz strażacki, potem drugi i trzeci. Dymu coraz więcej. Asia jest przerażona, boi się, że to koniec jej domu, jej pokoju, jej rzeczy. Lia czuje, że coś niezwykłego się dzieje, jest ciekawa, ale nie odważa się wyjechać na ulicę. Sąsiedzi wylegli tłumnie, gapią się. Ktoś biega, ktoś kogoś szuka. Dowódca opanowanym tonem wydaje załogom rozkazy.

Kacper przemyka się z kamerą.

Dym gryzie w oczy.



Kilkadziesiąt minut później pożar zostaje ugaszony. Na szczęście tylko dach nadpalony – dobrze, że nie zanosi się na deszcz. Do zarządcy budynku nie sposób się dodzwonić. Inżynier budownictwa pozwala wrócić do mieszkań dwunastu rodzinom, sześć zostaje na bruku. Sąsiedzi przygarniają, jedną ze staruszek wiozą do hotelu. My wracamy do siebie – mamy szczęście. Z sąsiadami otwieramy butelkę wytrawnego...